Wspomnienie dr n. przyr. Mariana Surmy

Marian Surma urodził się 24 marca 1946 roku w Retkach koło Łowicza. Uczył się m.in. w Liceum Ogólnokształcącym w Zdunach oraz na wydziale fizyki Uniwersytetu Łódzkiego. Już jako student podjął pracę w Instytucie Medycyny Pracy, a następnie pracował w Zakładzie Medycyny Nuklearnej Akademii Medycznej w Łodzi. Wykonał i wydrukował szereg prac naukowych (w tym kilka nagrodzonych), przygotowywał i prowadził zajęcia dla studentów. Był współautorem podręcznika akademickiego. Pracował jako nauczyciel akademicki jeszcze po przejściu na emeryturę. Był człowiekiem niezwykle energicznym – założył w Kościele Najświętszego Serca Jezusowego Akcję Katolicką, był współzałożycielem Klubu Inteligencji Katolickiej, jednym z twórców „Solidarności” w Łodzi. Przez szereg lat pełnił obowiązki przewodniczącego Uczelnianej Komisji Koordynacyjnej NSZZ „Solidarność” w Uniwersytecie Medycznym w Łodzi. Był czynnym członkiem władz związku na szczeblu wojewódzkim i ogólnopolskim. Redagował, a następnie współredagował czasopismo związkowe „AMicus”, zamieszczając w nim swoje doskonałe artykuły. Reprezentował UKK w Senacie Uczelni, działał też w Komisjach senackich i innych. Był też kochającym mężem, ojcem i dziadkiem.

Tak można by – w największym skrócie – przedstawić konkretne, choć jedynie wyrywkowe – etapy życia naszego Przyjaciela. Ale przecież takie wyliczenia nie prezentują całej rzeczywistości. Nie mówią nic o uczuciach – o wielkim ukochaniu prawdy, o ogromnym poczuciu sprawiedliwości, o wrażliwości na ludzką biedę. Pamiętam, jak wielokrotnie na posiedzeniach prezydium UKK zastanawialiśmy się, w jaki sposób – pomimo małych środków finansowych – pomóc tym najbardziej potrzebującym. Marian zawsze myślał o tym najdłużej i wynajdywał różne sposoby – jak uruchomić środki pomocy społecznej, jak uzbierać „po prośbie”, jak pozbierać rzeczy, które mogłyby się na przykład przydać pogorzelcom. Był człowiekiem głęboko wierzącym, chodził na pielgrzymki piesze na Jasną Górę. Ponieważ kilkakrotnie spotkałem go w czasie pielgrzymki, wiem, że bardzo pomagał innym ludziom – na przykład nosząc ich bagaże. Przyprowadzał chorych do punktów sanitarnych i opiekował się nimi.

Był zarazem człowiekiem niezwykle skromnym. Za wielką pracę nie oczekiwał żadnej nagrody. Gdy go kiedyś spytałem, czy wie, że nagrodę przecież otrzyma w Niebie – powiedział: „- A za co? Przecież ja nic takiego ważnego nie zrobiłem”.

Dr n. med. Marian Surma zmarł w Łodzi 23 marca 2018 roku.

Żegnaj, nasz drogi Przyjacielu!  I niech Pan Bóg da Ci w Niebie to, na co zasłużyłeś.

Jacek Danowski